piątek, 3 sierpnia 2012

Pierzasta sesja

A gdyby tak zamiast grzecznie położyć się do łóżka wieczorem - wziąć i ponaparzać w świeżo upieczonego męża poduchami z pierzem? I samej też przyjąć kilka ciosów? Ok! :) 
Jedno z fajniejszych popołudni ostatnich czasów: uczestnictwo w pierzastej sesji ślubnej Gosi i Wojtka. 
Mój ogromny wkład stanowiło m.in. trzymanie drabiny :)

Mąż pozwolił mi wykraść tylko jedno zdjęcie:

P.S. Dzięki wielkie wszystkim, którzy użyczyli nam bezzwrotnie swojego pierza! Mamy je i mieć będziemy jeszcze przez chwilę wszędzie: na ciuchach, w butach, w aucie, kichając wypada z nosa... :)

4 komentarze: