A gdyby tak zamiast grzecznie położyć się do łóżka wieczorem - wziąć i ponaparzać w świeżo upieczonego męża poduchami z pierzem? I samej też przyjąć kilka ciosów? Ok! :)
Jedno z fajniejszych popołudni ostatnich czasów: uczestnictwo w pierzastej sesji ślubnej Gosi i Wojtka.
Mój ogromny wkład stanowiło m.in. trzymanie drabiny :)
Mąż pozwolił mi wykraść tylko jedno zdjęcie:
P.S. Dzięki wielkie wszystkim, którzy użyczyli nam bezzwrotnie swojego pierza! Mamy je i mieć będziemy jeszcze przez chwilę wszędzie: na ciuchach, w butach, w aucie, kichając wypada z nosa... :)
Fantastico
OdpowiedzUsuńtak jest Pani Pomysłodawczyni: fantastico!
OdpowiedzUsuńAle super pomysł, bardzo oryginalna sesja!:)
OdpowiedzUsuńPani Młoda to głowa pełna pomysłów. Dla nas super było uczestniczyć w realizacji! :)
Usuń