No to tak: zaczęło się niewinnie od "chodźmy na warsztaty", a skończyło na tym, że nie mamy gdzie jeść obiadów, bo wszędzie u nas panoszą się papierowe ruloniki, kosze i koszyczki. Reasumując: wciągnęłam się bardzo, ale to bardzo w papierową wiklinę :) Troublemaker jak zwykle też się udziela...
warsztaty u Ani z Zielono Mi
pierwsze dzieła zebrane :)
jedna z papierowych opcji: bransoletki
żeby nie było, że Troublemaker się nie udziela
z braku różowej farbki - w ruch poszła czerwona
pozowanie z łaską :)
:)