Jesień dookoła, to i jesień na talerzu :)
A tak poważnie to zawsze chciałam ugotować zupę dyniową i w końcu się udało! Jadłam ja w kilku wydaniach, w różnych miejscach i zawsze mi smakowała, ale nigdy jakoś sama nie pokusiłam się o jej wykonanie, aż do dzisiaj...
Oczywiście wynalazłam kilkanaście przepisów pt. "prosty przepis na zupę dyniową" (generalnie uwielbiam przepisy, które mają w tytule słowo "prosty" lub "szybki"), a potem i tak zrobiłam ją po swojemu jeszcze bardziej upraszczając przepis.
No to zaczynamy:
jak można się domyśleć, potrzebna jest obrana ze skórki i pozbawiona pestek dynia
kroimy wszystko w kostkę
w najbanalniejszej wersji rozgrzewamy w garnku trochę masła, na to wrzucamy na chwilę dynię, po czym zalewamy wodą i dosypujemy np. "vegety"
(w wersji ambitniejszej, na maśle przysmażamy np. cebulkę i czosnek drobno pokrojone, a po dorzuceniu do tego dyni zalewamy wszystko bulionem - ale jak pisałam powyżej, z braku "pociągu" do stania dziś w kuchni - przyjęłam wersję "ekspres")
gotujemy zupkę kilkanaście minut, aż do momentu kiedy dynia zrobi się miękka, po czym za pomocą np. blendera miksujemy zupkę na gładko :)
ostatni i kluczowy element: dodajemy przyprawy
(z zamiłowania do kuchni indyjskiej poszłam w stronę: papryczki chili, curry, pieprzu i kurkumy, ale to jest już kwestia bardzo indywidualna, co kto sobie dorzuci)
serwujemy z grzankami, groszkiem ptysiowym, itp.
"Dam Ci jesce grosku, zebyś urosła duza, Mamo!" :)
"Ja tes urosne duza!"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz