Kolejne słodkie odkrycie tego sezonu owocowego! Przedstawiamy malinowy batonik:
malinowy batonik robi wrażenie zarówno dla gałek ocznych jak i podniebienia!
Troublemaker dekoruje... :)
...i podjada :)
Instrukcja przygotowania:
I. SPÓD: identyczny jak w tarcie, czyli:
200g mąki
2 łyżki cukru pudru
120g masła
1 żółtko
1 łyżka soku z cytryny
/wyrabiamy ciasto i wkładamy na minimum 30min do lodówki; pieczemy z obciążeniem przez 15 min w temperaturze 180 stopni i jeszcze 5 min bez obciążenia (do zbrązowienia)/
II. WIERZCH:
2 szklanki malin
12-15 dkg cukru (ja preferuję 12 - jest wtedy bardziej cytrynowo niż słodko)
sok z 4 cytryn
skórka z 3 cytryn
3 białka jaj
1 całe jajko
2/3 szklanki mąki
szczypta soli
/maliny miksujemy za pomocą blendera (w oryginale podają, że jeśli ktoś nie lubi pestek, to należy tą maź malinową przesiać przez sitko - jak dla mnie zbędne, pestki przeszkadzające to są w śliwkach, a nie malinach :), sosik malinowy mieszamy bardzo dokładnie z pozostałymi składnikami (otrzymana masa jest dość mocno wodnista, czym nie należy się w ogóle przejmować - podczas pieczenia zgęstnieje); wylewamy na upieczony (nie musi być wychłodzony) spód i pieczemy 20-30 minut w 180 stopniach; wyciągamy, wychładzamy, wkładamy do lodówki na ok 4h, a najlepiej na noc/
III. EWENTUALNIE: cukier puder do posypania po wierzchu
/dla mnie zbyteczna ewentualność :)/
P.S. Możliwe są wariacje batonika z innymi owocami! Czy to nie brzmi jak plan na kolejny wpis na blogu? :)
cudne to malinowe odkrycie!:-))
OdpowiedzUsuń"ciastko z marzeń" też niczego sobie :) pozdrawiam! :)
Usuń