Czy jest coś równie "uroczego" jak prezenty dla pociechy wydające dźwięki? Oczywiście, że jest - są to tzw. prezenty malujące Świat :) Na "zółto i na niebiesko i na lózowo" :)
A tak poważnie, to od jednej z super cioć Gabi dostała kiedyś farbki do malowania paluszkami i raz na jakiś czas, w ramach mojego błogiego lenistwa i równocześnie aktywizacji artystycznej Troublemakera - uskuteczniamy tzw. kolorową kąpiel. Przeżycie fascynujące zarówno dla nas jak i dla wszystkiego w zasięgu palców Gabi :)
zdjęcia nie wymagają komentarza, natomiast wymagają wyszorowania łazienki oraz Troublemakera :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz