Okupujemy swoje pierwsze własne lokum od ponad 4 lat. Właściwie to się trochę zapędziłam, bo własne to ono będzie po zakończeniu "przyjemności" kredytowych za lat kilkanaście. Ale ja nie o tym...
W związku z posiadaniem drzwi wejściowych do tegoż mieszkania, od lat kilku poszukujemy numerka wskazującego, że drzwi te prowadza do mieszkania nr 23. Niestety każda wizyta w sklepie i przyglądanie się proponowanym rozwiązaniom wywołuje tzw. "w tył zwrot".
I tak mijał nam rok piąty zamieszkiwania, gdy nagle urodził się taki oto pomysł, który jak się okazało ma dużo szersze zastosowanie niż informacja, że mieszkanie to zostało zakwalifikowane jako nr 23:
podążając klatką schodową już z daleka widać, że zbliżamy się do siedliska Gibowiczów...
po dotarciu pod same drzwi osoby krótkowzroczne mogą potwierdzić, że znajdują się pod właściwym adresem :)
spodziewając się znajomych z poczuciem humoru (właściwie innych to sobie nie przypominam, żeby się przewijali u nas) - można ich uraczyć miłym hasłem powitalnym, a zaraz za drzwiami dobrym napojem :)
posiadając znajomych już wewnątrz mieszkania i delektując się wspólnym czasem: można bez dodatkowej fatygi "przepraszać" sąsiadów na niepokojące dźwięki, tudzież zapraszać ich do wspólnego ich wydawania :)
Super blog się zapowiada:) sama myślałam o prowadzeniu, ale jakoś się nie zbarałam:) Tu będę zaglądać z ciekawością:)
OdpowiedzUsuńTo ja czekam, aż się zabierzesz za swój, bo też bym pozaglądała... :)
OdpowiedzUsuńProwadźcie wspólnie jednego bloga, dobrze go wypromujcie i monetki na kolejne DIY zarabiajcie! I niech się szafiarki schowają ;-)
OdpowiedzUsuń"To znowy wy!" rozwaliło mnie na łopatki. Genialny pomysł! Choć ja bym chyba nie zaszalała z taką ekstrawagancką żółcią :)
OdpowiedzUsuń