Kołyskę wyhaczyłyśmy kiedyś z Troublemakerem na czymś w rodzaju zbiorowiska używanych rzeczy. Ze względu na moją słabą tolerancję różu - leżakowała jakiś czas ukryta w kącie, aż doczekała się nowej warstwy farby, a nawet dwóch warstw (różowy walczył ostro!) :)
kołyska w wersji oryginalnej
pierwsza warstwa bieli
powierzchnia robocza
warstwa druga
Troublemaker "pędzluje" tu i tam
powierzchnia robocza "wypędzlowana" przez Gabi
kołyska w użyciu: usypianie Gucia
Świetnie napisany wpis. Czekam na wiele więcej
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
Usuń