środa, 31 października 2012

Liściasty talerzyk

MOD PODGE - mieszanka kleju z lakierem i moje pierwsze z tym specyfikiem zabawy mają się tak: miała być liściasta miseczka, ale się wyprostowała i powstał liściasty talerzyk - też całkiem fajny :) A było to tak:

na blacie kuchennym pojawiły się 3 pomarańczowe balony...
/dwa dla odwracania uwagi Troublemakera od MOD PODGE/

...oraz MOD PODGE i trochę liści

gąbkowym pędzlem, lub po prosty kawałkiem gąbki naniosłam MOD PODGE na część balonika

po czym poprzyczepiałam do niego liście

dobrze jest umocować na czymś balonik, tak, żeby go ubezwłasnowolnić i zapobiec jego brykaniom

w kolejnym kroku nałożyłam MOD PODGE na drugą stronę liści

i prawie poczekałam aż MOD PODGE wyschnie...
/właśnie to "prawie" uczyniło z miseczki talerzyk/

...po czym "pękłam" balonik

no i pozbyłam się go
/było to dość brutalne, więc postanowiłam nie robić tego przy Troublemakerze :) /

po całkowitym wyschnięciu: liściasty talerzyk gotowy

propozycja podania: suszone jabłka :)
/zjadamy oczywiście bez talerzyka :) /


wtorek, 30 października 2012

Grzaniec z mandarynką

Jakim fajnym dobrem jest grzaniec, większość po prostu wie. Zwłaszcza po zmianie czasu, gdy za oknem pada pierwszy śnieg - nie ma nic bardziej kojącego. No chyba, że dwa grzańce :)
Godzina 16:00 - robi się ciemnawo i ten brak słońca w pełni usprawiedliwia popołudniowe lenistwo - trzeba przecież dostosowywać się do rytmu natury...
Podgrzewamy małe co nieco, przyprawiamy ulubionymi przyprawami (mandarynki, goździki, cynamon, soczek malinowy, itd...), przytulamy się do kufelka i znikamy na kilka godzin z dobrą książką. 
Jest jedno małe "ale", trzeba jeszcze znaleźć jakieś zajęcie dla Troublemakera, z tym, że na razie, przez jakiś czas, mamy ten problem z głowy - Gabi "delektuje" się urodzinowymi podarunkami. 

dokładkę proszę! :)

niektóre ciocie i wujkowie po prostu nas uwielbiają! :)


poniedziałek, 29 października 2012

Kinder party

Troublemaker kończy dzisiaj 3 latka. Zleciało jak z bicza strzelił... :)
Wydarzenie to wymaga oczywiście imprezki, a imprezka stylowej, dekoracyjnej otoczki. No to działamy:

"moze to, a moze to..." - decyzje, decyzje! :)

 tło wisi, stolik doczekał się obrusika, Troublemaker z wielkim przejęciem rozkłada talerzyki

dzieci do zabawy (tudzież siania spustoszenia) potrzebują przede wszystkim siebie, jednak coś na ząb też się przydaje :)

dodajemy jeszcze baloniki i kącik gotowy, zabieramy się za tort...

w tym roku torcik będzie muffinkowy :)

z "serduskami" :)

i misiowymi świeczkami! :)
/jeden miś stracił głowę, bo się okazało, że "pluby" dmuchania to wyjątkowo śmieszna zabawa/

już za chwilę zaczynamy! :)
Gabi: "a zaśpiewas mi sto lat tak na plube?" ;)

piątek, 26 października 2012

Mini ocieplacze na nogi

Jak mawia stare słowiańskie porzekadło: jaka matka - taka córka! Gabi dość komicznie wyglądała w moich ocieplaczach i dość często je gubiła, więc "popełniłam" dla niej wersję mini :)

do dzieła: druty w ruch! :)

dla ozdoby przyszyłam kilka guziczków

ta da!

Troublemaker prezentuje front

Troublemaker prezentuje profil

Troublemaker ma już w nosie prezentowanie...

czwartek, 25 października 2012

środa, 24 października 2012

Muffinki dyniowe

Z okazji jesiennych zbiorów, koleżanka przytaszczyła mi kolejną dynię, którą należało się zaopiekować i tym razem oprócz zupy zdziałałyśmy z Troublemakerem również muffinki. Przepisy testowałam po raz pierwszy i babeczki wyszły naprawę smacznie, więc receptury wędrują na półkę z "naprawdę smacznymi przepisami" :) Do dzieła!

1. przygarnij dynię!

2. daj się wyszaleć dyni i Troublemakerowi!

3. rach! ciach! na pół!

4. pozbądź się pestek!
/Gabi uwielbia je wyjadać, więc suszę.../

5. pociachaj na mniejsze części!

6. zetrzyj na tarce lub rozdrobnij za pomocą różnych tzw. "elektro-śmieci" typu blender, malakser, czy co tam masz pod ręką!

7. przechodzimy do muffinkowej części właściwej, czyli 2 miseczki, 2 rodzaje składników...
/proporcje na końcu posta/

8. "miesamy"

9. mhmmm! wąchamy i zajadamy :)

I. MUFFINKI DYNIOWO-IMBIROWE

II. MUFFINKI DYNIOWO-CZEKOLADOWE

I. MUFFINKI DYNIOWO-IMBIROWE:
1. składniki suche:
- 2 szklanki mąki
- szklanka cukru (brązowy jest git, jak nie to zwykły)
- łyżeczka cynamonu
- pół łyżeczki sody
- 1,5 łyżeczki proszku do pieczenia
/mieszamy dokładnie/
2. składniki mokre:
- pół szklanki oleju
- szklanka mleka
- jajko
/mieszamy dokładnie/
3. składniki dodatkowe:
- 1,5 szklanki startej dyni
- ewentualnie 2 łyżeczki kandyzowanej skórki z pomarańczy (da się obejść bez)
/łączymy składniki susze + mokre + dodatkowe razem, nakładamy do foremek i pieczemy 20-25 minut w temperaturze 180stopni/

II. MUFFINKI DYNIOWO-CZEKOLADOWE:
1. składniki suche:
- 2,5 szklanki mąki
- szklanka cukru 
- 4 łyżeczki kakao
- pół łyżeczki sody
- 1,5 łyżeczki proszku do pieczenia
/mieszamy dokładnie/
2. składniki mokre:
- 3/4 szklanki oleju
- szklanka mleka
- 2 jajka
/mieszamy dokładnie/
3. składniki dodatkowe:
- 2 szklanki startej dyni
/łączymy składniki susze + mokre + dodatkowe razem, nakładamy do foremek i pieczemy 20-25 minut w temperaturze 180stopni/

SMACZNEGO! :)


wtorek, 23 października 2012

Czapka "piesek"

Czapka "piesek" powstała na tzw. sąsiedzkie zamówienie. Powędrowała ona do Boryska, dzieciaczka z najlepszym wyczuciem czasu: mógł wybrać sobie każdy dzień, a pojawił się na Świecie dokładnie w urodziny Gabi. Intencja w sumie słuszna, jak będą robić imprezę to będą naraz dawać po uszach sąsiadom. 
Ale wracając do tematu posta - czapeczka:

niebiesko-brązowo-kremowy piesek

Gabi sprawdza czy dobrze leży, czy trzyma się głowy i jak kłapią uszy...

po pozytywnym przejściu testów Troublemakera - piesek wędruje na głowę Boryska

Borysek: "ok ubrałaś mi fajną czapkę, ale teraz to już mnie wypuść, bo idę się bawić!" :)

mamy jeszcze mały dodatek, który również przechodzi testy Gabi: z pozostałości włóczki powstała niebieska chustka na szyję

poniedziałek, 22 października 2012

Królewskie śniadanie II

Są takie chwile, kiedy szczerzymy się bardziej niż na co dzień, słońce cieplej grzeje, mąż jeszcze przystojniej wygląda, dziecko jakieś super grzeczne - skąd się to bierze, ciężko stwierdzić, ważne, żeby się nie obudzić, tylko korzystać z tych uciech jak najdłużej... 
A jak już pozamiatane, oczy się otworzą i wracamy do rzeczywistości, to warto podtrzymać miły stan ducha np. królewskim śniadaniem :)  

do dzisiejszego pomysłu potrzebna jest papryka, którą kroimy w plastry w miarę możliwości dość równo

plasterki rzucamy na rozgrzany tłuszcz na kilka minut, tak aby trochę zmiękły

jak już zmiękną do środka wbijamy jajka 
/jeszcze mi się nie udało tak wbić, żeby zostały idealnie w środku, ale to dlatego, że ciągle zbieram fundusze na wypad do Japonii i zakup porządnego japońskiego miecza/

jajka należy przyprawić ulubionymi przyprawami, a problem bocznych "wylewów" to nie problem, bo ścinają się one momentalnie i łatwo można się ich pozbyć...

...serwując je małemu pochłaniaczowi jajek, czym "pozbywamy" się na chwilę również Troublemakera
/"co robis? jakie jaja? ja cem widzieć! co to cerwone? ja nie ce cerowne! gorące? dla mnie?"/

po kilku kolejnych minutach jajko sadzone w paprykowej otoczce jest gotowe: przekładamy na talerz...

...i wysyłamy Gabi z misją pt."wyciąg tatę z wyra na śniadanie", po czym uznajemy, że ich pomysł zjedzenia w wyrze jest znacznie lepszy! :)